Baskijski duch Belle Époque

Kraj Basków ma trzy duże stolice swoich prowincji – Bilbao, Vitorię i San Sebastián. Oczywiście pojęcie wielkości zmienia tutaj znaczenie biorąc pod uwagę, że liczba mieszkańców tych trzech miast jest równa ilości mieszkańców Łodzi:) Do tej pory skupiałam się na poznawaniu małych miasteczek prowincji Vizcaya, której stolicą jest Bilbao i muszę przyznać, że takie mikro-podróże coraz bardziej mi się podobają. Nadszedł jednak czas na odwiedzenie chyba bardziej znanego, baskijskiego miasta poza Hiszpanią, czyli właśnie San Sebastián (bask. Donostia). Plaże, znane dzieła sztuki na ulicy i przede wszystkim DONOSTIA ZINEMALDIA, czyli Międzynarodowy Festiwal Filmowy odbywający się co roku we wrześniu od 1953 r. decydują o specyficznym klimacie tego miejsca. Będziecie mogli tutaj przeczytać co warto zobaczyć w San Sebastián, czyli w miejscu, które w tym roku razem z Wrocławiem dzielą tytuł Europejskiej Stolicy Kultury.

Dlaczego San Sebastián stało się sławne?

Zdecydowanie dzięki swoim plażom i idealnym warunkom wypoczynkowym:) Bahía (zatoka) de la Concha w San Sebastián ma charakterystyczny kształt muszli, stąd nazwa najsłynniejszej plaży – Playa de la Concha (concha – muszla). Swoją letnią rezydencję miała tutaj też Maria Krystyna Ferdynanda Burbon-Sycylijska (królowa Hiszpanii w latach 1829–1833). To ona przyczyniła się do spopularyzowania Donosti wśród arystokracji. Miasto stało się ulubionym miejscem bogatych i uprzywilejowanych w czasie Belle Époque, czyli w drugiej połowie XIX i na początku XX w. Spacerując wzdłuż plaż czuć ducha tej epoki, szczególnie dzięki okazałym rezydencjom.

El Peine del Viento

Zaraz obok Playa de la Concha znajduje się mniejsza, spokojniejsza, popularna wśród rodzin Playa de Ondarreta. Na końcu tej plaży, u podnóży wzgórza Igueldo jest coś, przez co moje stopy nacierpiały się w wydawałoby się wygodnych butach i w deszczu – rzeźba El Peine del Viento („Grzebień wiatru”). Autorem jest Eduardo Chilida, rzeźbiarz abstrakcjonista pochodzący z San Sebastián. Jego prace mają dość charakterystyczną formę. Ciężko było zrobić dobre zdjęcie, bo fale tego dnia były spore i prawie dwa razy sięgnęły mojego aparatu:) Moim celem było też wjechanie kolejką na wzgórze Igueldo, żeby zrobić piękne i najbardziej typowe zdjęcie w Donosti z widokiem na Playa de la Concha. Na poniższych  zdjęciach widać, że pogoda delikatnie mówiąc nie sprzyjała:) Przynajmniej jest po co wrócić.

Parte Vieja, czyli Stare Miasto, port i Monte Urgull

Mimo małych rozmiarów Starego Miasta o jego uroku decyduje malownicze położenie – jest usytuowane u podnóży wzgórza Urgull, a w jego zachodniej części można wybrać się na spacer wzdłuż portu. Bardzo popularnym miejscem do spacerowania jest ciekawe wzgórze Urgull. Znajduje się tam wiele obiektów mówiących o historii miasta tj. Casa de la Historia, el Cementerio de los Ingleses (cmentarz angielskich żołnierzy poległych w pierwszej wojnie karlistowskiej, 1833-1840), pozostałości murów miejskich czy Castillo de la Mota – zamek, który w XII w. był głównym elementem fortyfikacji wojennych na wzgórzu. Niestety nie wspięłam się na samą górę. Kolejny powód, żeby wrócić:)

Uliczki Starego Miasta skrywają dwa piękne kościoły, które równocześnie są jednymi z najważniejszych w mieście. Pierwszy z nich to barokowa, XVIII-wieczna Basílica de Nuestra Señora del Coro, której fasada mnie zachwyciła! Wstęp do kościoła kosztuje 5 euro (!), więc podarowałam sobie tę przyjemność. Drugim z nich jest Iglesia de San Vicente, który dzierży tytuł najstarszej świątyni w San Sebastián. Jej początki sięgają XII w. (tutaj wstęp jest bezpłatny). O dziwo nie zrobiła na mnie wrażenie neogotycka katedra – Catedral del Buen Pastor z 1897 r. Chyba jest jeszcze na to za młoda:)

Centralnym punktem Parte Vieja jest Plaza de la Constitución. Znajdziemy tutaj stary budynek ratusza, który spełniał tę funkcję do 1940 r. Moją uwagę zwróciły ponumerowane balkony wokół placu, które były wynajmowane ciekawskim podczas walk byków. Podążając na południe Starego Miasta w kierunku katedry miniemy obecny budynek ratusza, który robi wrażenie swoim rozmiarem i okazałą, trochę pompatyczną formą. To zasługa tego, że do 1947 r. budynek funkcjonował jako kasyno.

Río Urumea w roli głównej

San Sebastián przywitało mnie przecudną, jesienną pogodą, więc już po wyjściu z dworca autobusowego spodobało mi się bardzo. Niemały udział miał w tym widok na Puente de Mariá Cristina, który zdecydowanie jest jednym z piękniejszych i romantycznych w mieście. Spacerując w kierunku ujścia rzeki Urumea na lewym brzegu można podziwiać Hotel Mariá Cristina, który od 100 lat odgrywa ważną rolę w historii i życiu kulturalnym miasta. Pierwszym gościem była oczywiście królowa Maria Krystyna Ferdynanda Burbon-Sycylijska. Jest też znany przez to, że służy jako miejsce pobytu gwiazd ekranu podczas festiwalu filmowego.

Mostem najbliższym ujścia rzeki jest Puente Zurriola, który zwraca uwagę swoimi lampami w stylu Art Decó. Szczególnie warto wybrać się na spacer już po zmroku. Można wtedy zobaczyć oświetlony Palacio de Congresos Kursaal – jeden z ważniejszych przykładów architektury współczesnej w Kraju Basków. Będąc w tej okolicy nie można pominąć Playa de Zurriola, która jest szczególnie uwielbiana przez surferów.

Bilbao vs. San Sebastián

Goście pochodzący z San Sebastián nocujący w hostelu, w którym pracuję często powtarzają, że w ogóle nie ma co porównywać Donosti z Bilbao. Oczywiście na niekorzyść Bilbao. Otóż kompletnie się z tym nie zgadzam. Od momentu wizyty w Donosti, Bilbao jest dla mnie prawdziwą metropolią:) San Sebastián to miasto eleganckie, wydaje mi się być bardziej zamknięte na osoby z zewnątrz i bardziej tradycyjne niż Bilbao. Słychać tutaj dużo częściej euskerę na ulicach niż hiszpański. Prawie wszyscy mężczyźni chodzą w typowych, baskijskich nakryciach głowy, czyli txapelach. Jednak zdecydowanie najbardziej do magii miasta przyczynia się Międzynarodowy Festiwal Filmowy, z którym związanych jest wiele legend i mitów, a miasto każdego roku odwiedzają gwiazdy światowego formatu.